Aktualności

Chłodna głowa i gorące serce

Autor: Małgorzata Fert

Z prof. Barbarą Świątek-Żelazną, flecistką, jurorką X Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka, rozmawiała Regina Gowarzewska:

Jak ocenia Pani uczestników specjalności flet, patrząc na nich z perspektywy już dwóch etapów?

Każdy konkurs niesie nowe doświadczenia nie tylko dla tych młodych ludzi grających, ale też dla nas, jako pedagogów. Moje spostrzeżenia po dwóch etapach Konkursu Spisaka są optymistyczne. Stwierdzam, że poziom gry na flecie systematycznie podnosi się. Aczkolwiek, zawsze mam niedosyt, że może być jeszcze lepiej, ale takie oczekiwania są chyba naturalne.

W jakim programie prezentowali się uczestnicy?

Program był bardzo dobrze przemyślany, zawierał różne epoki, style, formy muzyczne. Każdy z flecistów mógł zaprezentować trochę wiedzy i umiejętności związanych zarówno z epoką baroku, jak muzyką klasyczną czy współczesną.

Co sprawiło im największą trudność?

Oni wszyscy są za mało ograni, mają jeszcze za mało obycia ze sceną. Oczywiście konkurs niesie inny rodzaj emocji niż koncert, podczas którego publiczność chłonie muzykę, żywo reaguje na przekaz. Wtedy jeżeli ktoś ma charyzmę i potrafi nią zarządzać podczas grania natychmiast pozyskuje publiczność dla siebie. Tymczasem podczas konkursu ma się przed sobą jury, które chłodnym okiem ocenia, analizuje z nutami i notatkami w ręku. To może być deprymujące. Dlatego też wymagam od każdego, kogo przygotowuję do konkursu jako pedagog, żeby miał chłodną głowę i gorące serce.

Czy trudno było wyłonić tę najlepszą czwórkę?

Zdania jurorów zawsze są w pewien sposób podzielone, bo każdy z nas ma inną wrażliwość, wyczulony jest na inną estetykę, sposób rozumienia frazy, śpiewności linii melodycznej. Myślę jednak, że ta czołówka wyłoniona jest jednak dobrym wspólnym wyborem, chcę jednak podkreślić, że w tej edycji Konkursu pojawiło się dużo ciekawych osobowości, dobrych technicznie i muzycznie.

Finaliści wystąpią przed jurorami i publicznością już z orkiestrą.

To wielkie dla nich wyzwanie. W klasie, podczas lekcji pracuje się z reguły z fortepianem. Nie mają więc doświadczenia we współpracy z dyrygentem i zespołem. Trzeba znaleźć się w muzycznej społeczności, do tego udział w finale Konkursu stanowi dodatkową presje. Jeżeli ktoś jest wrażliwy, brak mu jeszcze doświadczenia i odporności, to taka konfrontacja może go przerosnąć.

Czego oczekuje  Pani od młodego muzyka, który staje przed Panią jako uczestnik Konkursu?

Oczekuję przede wszystkim podporządkowania sobie instrumentu. Żeby mógł "śpiewać" na tym instrumencie. Dopiero w takim momencie mogę mówić o muzyce.

 

Zdjęcie - Olaf Otwinowski