"Człowiek z Hawru" to najnowsza komedia mistrza czarnego humoru Akiego Kaurismakiego. To opowieść rozgrywająca się w zapomnianym przez świat portowym mieście, gdzie żyje grupa wyjątkowo barwnych postaci. Galerię komicznych typów tworzą: uroczo naiwny pucybut, uciekinier z Afryki, cyniczny detektyw, dawna gwiazda rock and rolla, a także wyjątkowo inteligentny pies.
O FILMIE
Portowe bary, zapyziałe uliczki, skromne domki – w tej dekoracji francuskiego Hawru, jakby wyjętego z klasycznych filmowych przedstawień nadmorskich miast, toczy się akcja filmu. By dotrzeć stąd do Anglii, wystarczy przeprawić się przez kanał. Ale to nie miasto, jak wskazywałby tytuł, jest bohaterem nowego filmu Kaurismäki, tylko Marcel Marx – czyścibut w słusznym wieku, z trudem zarabiający na utrzymanie swoje i ukochanej żony. Na szczęście Marcel potrafi podejść do swoich problemów ze zdrowym dystansem, szczególnie wtedy, gdy starcza mu pieniędzy na lampkę wina. Okaże się, że to słuszna postawa, bo innym powodzi się nieporównanie gorzej: Idrisse, chłopak skądś z Afryki, dotarł do Hawru w kontenerze, lecz grozi mu deportacja. Gdy Marcel przypadkiem spotka zagubionego, stojącego po pas w wodzie dzieciaka, pomoże mu uciec przed policją emigracyjną, zapewni opiekę i odnajdzie rodzinę w Anglii.
(...)Podobnie jak w "Dziecku z rowerem" braci Dardenne, konkursowym filmie sprzed paru dni, także u Kaurismäkiego obcy człowiek daje pokrzywdzonemu przez los dziecku szansę na lepsze życie. Ale poza tym powierzchownym fabularnym podobieństwem "Hawr" jest tak inny od "Dziecka z rowerem", jak tylko można to sobie wyobrazić. Choć film porusza problem ludzi nielegalnych i niesie piękne przesłanie solidarności, to trudno byłoby go zaszufladkować jako typowe zaangażowane kino społeczne.