27 marca
(czwartek godz. 19:00)
NOMINACJA DO OSCARA W KATEGORII: NAJLEPSZY
REŻYSER, SCENARIUSZ ADAPTOWANY, ZDJĘCIA, MONTAŻ
gatunek: biograficzny/dramat
kraj: Francja/USA
rok: 2007
czas trwania: 112 min
reżyseria: Julian
Schnabel
scenariusz: Ronald Harwood
Zdjęcia: Janusz Kamiński
muzyka: Paul Cantelon
scenografia: Laurent Ott
historia Jean-Dominique'a Bauby'ego, bon vivanta, redaktora naczelnego
francuskiego Elle, który w wieku 43 lat zostaje sparaliżowany, to dzieło
niezwykłe z co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze, uwodzi formą wizualną
(wszystkie nagrody dla Janusza Kamińskiego są w pełni zasłużone). Po drugie,
unika łatwizny łzawego sentymentalizmu, patosu historyjek o tym co ważne,
którymi twórcy tak często szantażują nas emocjonalnie. Po trzecie, i
najważniejsze, zostawia wrażenie obcowania z wielkim kinem.
Sztuka, jaką
osiągnął Schnabel, jest niezwykle trudna i wymagająca dużej samodyscypliny. Pokusa
podlizania się widzowi, schlebiania mu i szantażu emocjonalnego, przed jaką
staje twórca, zawsze jest olbrzymia. W końcu nie tylko są to najprostsze i
najbardziej prymitywne środki, ale także i w wielu przypadkach
najskuteczniejsze. Przypomnijmy sobie, jak często twórcy każą nam się pochylić
nad czyimś losem. Ile energii i taśmy filmowej marnują, aby obwieścić wszem i
wobec: spójrzcie, jaki ten człowiek jest dobry, godny współczucia (choć często
myli się ono co pośledniejszym twórcom z litością). Wszystko po to, aby zmusić
widza do współodczuwania i zyskać chwilowy poklask, miano tzw. wrażliwego
twórcy, krótkotrwałą sympatię widzów oraz kilka błyszczących nagród. Nie dajmy
się jednak oszukać - taka wrażliwość nic nie kosztuje, jest żałosną podróbką
niczym produkt czekalodopodobny.
W przypadku "Motyla
i skafandra" pokusa była tym większa, że główny bohater idealnie
nadawał się na inkubator niepowszechniejącego współczucia. A kiedy już nasze
miękkie serduszka zostałyby wyciśnięte do cna, bardzo łatwo potem przemielić to
w podziw dla bohatera, który przecież mimo przerażającej choroby tak dzielnie
dał sobie radę. Więcej, dopiero wtedy stał się w pełni człowiekiem. Schnabel
nie tylko oparł się tej pokusie - on jej w ogóle nie wziął pod uwagę, a po tym
właśnie poznaje się prawdziwego artystę.
Historia
człowieka, który w mgnieniu chwili traci wszystko i zostaje zamknięty w
więzieniu swojego ciała, pokazana jest z perspektywy, jakiej kino dotąd raczej
unikało, a przynajmniej nie w takiej wizualnej formie. Nie chodzi tutaj tylko o
to, że Kamińskiemu udała się rzecz niezwykła i niespotykana - pokazać świat z
perspektywy osoby całkowicie sparaliżowanej, której jedynym sprawnym organem
jest lewe oko. W ten sposób widz zanurza się w uniwersum, które rządzi się
swoimi własnymi prawami; świat przesączony poprzez wyobraźnię i pamięć
bohatera; przestrzenie, które pozwalają zachować człowieczeństwo i wolność,
przestrzenie umożliwiające twórczość.
Film Schnabla
jest po prostu prawdziwy. Czasami okrutny, a czasami smutny, ale przede
wszystkim przesycony pasją życia i zmysłowością. Kamera ślizga się po udach
kobiet otaczających opieką Bauby'ego, zagląda im w dekolty. Świat dobija się do
świadomości sparaliżowanego bohatera z taką samą, a może nawet większą
intensywnością, niż przed wylewem. Nikt się tu nad nikim nie użala, nikt nie
dokonuje żadnych emocjonalnych przeszczepów ani amputacji. Cierpienie nie
uwzniośla, nie sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, ale nie odziera też z
człowieczeństwa. Pozwala jednak dostrzec to, co je konstytuuje, będąc zarazem
pochwałą życia. Prawdziwe, wielkie kino robione dla ludzi i przez ludzi w
pełnym tego słowa znaczeniu.
strona
oficjalna: www.lescaphandre-lefilm.com
polska
strona oficjalna: www.motyliskafander.pl
źródło: www.filmweb.pl , www.kinoinfo.pl , www.stopklatka.pl