Łzy z dna komunizmu
Dreszcze na całym ciele, wyrażająca wszelkie emocje cisza i łzy cisnące się do oczu – tak po krótce można opisać wczorajszy koncert, Moja Droga z Piekła do Piekła, który wykonali Jarosław Cyba i Paweł Jaros ku pamięci jednego z największych polskich bardów – Jacka Kaczmarskiego.
Obaj wykonawcy, choć na co dzień nie są muzykami, wiernie oddali charakter piosenek Kaczmarskiego, który obchodziłby w tym roku swoje 60. urodziny. Każdy z nich zasiadał po jednej stronie sceny, a między nimi wyświetlane były urywki z wywiadów i obrazy z życia zmarłego poety i pieśniarza. Zamykając oczy w ciemnych murach Piwnicy Teatralnej, można było chwilami usłyszeć Jacka, a to za sprawą Jarka Cyby, który wczuwa się w muzykę, słowa i nastrój tamtej epoki. Trudniejsze zadanie miał Paweł Jaros, który wykonywał te "szybsze" utwory z biblioteki Kaczmarskiego, a co za tym idzie musiał wykazać się lepszą dykcją i większymi zdolnościami w grze na gitarze. Oboje jednak stworzyli spójny przekaz, zwłaszcza gdy grali i śpiewali razem. Nic dziwnego, że zarówno publiczność z koncertu popołudniowego, jak również młodzież przybyła na koncert przedpołudniowy, wychodziła z sali w melancholijnym nastroju. Koncert Moja Droga z Piekła do Piekła z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością dzięki nietuzinkowej atmosferze i emocjom jakie wywołuje.
Mamy nadzieję, że wydarzenie na stałe wpisze się w repertuar Pałacu Kultury Zagłębia.