Tworzenie kolaży, czy też jak sama nazywała je Szymborska - „wyklejanek”, było jednym z jej ulubionych zajęć. Przygotowywała je z ogromną starannością i dbałością o najmniejszy szczegół i wysyłała jak kartki z życzeniami przyjaciołom. Podobnie jak poezję, tak i wyklejanki Szymborskiej charakteryzują trafne pointy i surrealistyczne poczucie humoru.
Wystawę można oglądać w głównym holu Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej, w przestrzeniach przyscenicznych, w dniach od 20 marca do 20 kwietnia 2015 r. w godzinach otwarcia PKZ.
Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Zapraszamy grupy zorganizowane na warsztaty. (zapisy: Maja Szwedzińska tel. 508 259 770)
Czym były Wyklejanki?
Tekst prof. Leonard Neuger
Niewiele było trzeba: prostokąta matowego kartonika - mógł być błękitnawy albo kremowy, porządnego kleju do papieru, nożyczek, materiałów do wycinania, no i Wisławy Szymborskiej. Z wymienionych powyżej, w PRL-u - a wtedy Szymborska swoja twórczość wyklejankową rozpoczęła - elementem pewnym była tylko Szymborska.
Kartoników nie było i, kto mógł, przywoził jej te kartoniki z zagranicy. Klej na ogół nie kleił, więc - domyślam się - musiała kleić jakimś sposobem, a i to - bywało - że wyklejanka się częściowo potem odklejała. Tępotę nożyczek też umiała przezwyciężać: nie widać na tych wyklejankach śladów mocowania się z narzędziem, ani z własnym ciałem. Materiały do wycinania znajdowała sama: z tytułów gazet, magazynów, reprodukcji zdjęć, starych pocztówek. Ale ona te materiały unieważniała. Nadal nosiły cechy własne, pierwotne, dawały się rozpoznać, ale - wycięte z kontekstu - zaczynały pod jej ręką budować nowe światy: nieco surrealistyczne, kipiące humorem i ciepłem, i poczuciem wolności. Także dlatego, że zostały przekornie uwolnione od swego miejsca pochodzenia, wpisane w świat Szymborskiej, i już nie były przywiązane mocno i beznadziejnie do gazety, magazynu, zdjęcia, pocztówki, już były wyjęte z dotychczasowej konieczności.
Wysyłała je do przyjaciół, ludzi bliskich, a miała ich na tyle sporo, że zrobienie wycinanek musiało zajmować wiele godzin. Wiedziała, że przyjaciele czekają, szczególnie pod koniec grudnia, na takie właśnie życzenia noworoczne, i prawie nigdy ich nie zawodziła. Pamiętała także o szczególnych okazjach każdego z przyjaciół, które wyklejankami komentowała. Podpisywała je inicjałami, imieniem i nazwiskiem, albo samym imieniem. Z charakterystycznym “W”, które raczej przypominało “V”. Równymi drobnymi ale czytelnymi literkami.
Wyklejanki są dziełem sztuki, to jasne. Są także sygnaturą Wisławy Szymborskiej. Warto jednak zwrócić uwagę na ich sens, chyba najważniejszy: są śladem przyjaźni i wezwaniem do przyjaźni.
Fotorelacja z otwarcia wystawy