Edukacja artystyczna

Wigilia w Zagłębiu Dąbrowskim

Autor: Olaf Otwinowski

Historia tradycji bożonarodzeniowych w Zagłębiu Dąbrowskim jest niezwykle bogata i mocno zakorzeniona w folklorze ludowym. Boże Narodzenie w Zagłębiu Dąbrowskim nazywano Godnymi Świętami. Przygotowania do tego najważniejszego w roku dnia rozpoczynały się już wiele miesięcy wcześniej – latem zbierano i suszono owoce oraz grzyby, a jesienią kiszono kapustę.

Pierwotne zwyczaje wigilijne w kilku kwestiach zasadniczo różniły się od dzisiejszych. Nie było, powszechnych dzisiaj, choinki i karpia, nie chodzili kolędnicy a Herodzi, dzień wigilijny od świtu do północy, do Pasterki wypełniony był akcentami obrzędowymi. Przebieg całego dnia stanowił wróżbę czy przepowiednię na rok następny.

Choinkę  zastępowały snopy owsa lub żyta, które gospodarz umieszczał w każdym rogu izby. Ryba trafiła na stół wigilijny z czasem, na skutek zapożyczenia ze środowisk miejskich.

Jaka Wigilia, taki cały rok

Dla Zagłębiaków Wigilia jest dniem szczególnym w kontekście najbliższej przyszłości. Dużą uwagę zwraca się na przepowiednie. Do wszystkiego, co się w tym dniu wydarzy, przypisuje się ogromne znaczenie. Stąd wzięło się popularne powiedzenie „Jaka Wigilia, taki cały rok”.

Zgodnie z tradycjami 24 grudnia trzeba było wcześnie wstać. Na śniadanie zjadano proste potrawy, które musiały wystarczyć wszystkim do wieczora. Dobrym zwyczajem było także nie pożyczać tego dnia pieniędzy ani za dużo ich nie wydawać. Ci, którzy mieli jakieś długi, w tym dniu oddawali je. Przez cały dzień dbano również, aby nie kłócić się, ponieważ wróżyło to sprzeczki przez cały najbliższy rok.

Wieczerza, podobnie jak dziś, rozpoczynała się po pierwszej gwiazdce, na którą z niecierpliwością czekały dzieci. Kiedy się pojawiła, stół posypywany był sianem i przykrywany białym obrusem. Wokół stołu zbierali się wszyscy domownicy. Gospodarz, żegnając się, brał opłatek, którym w pierwszej kolejności łamał się z gospodynią, a następnie z dziećmi i pozostałymi uczestnikami wieczerzy. Każde podzielenie się opłatkiem wieńczone było słowami: „łam mnie aż służ mnie”. Osoby, które brały opłatek od gospodarza, kłaniały się do ziemi i obejmowały go za nogi. Po życzeniach wszyscy zasiadali do wieczerzy. Ważna była także liczba osób przy stole. Według przesądu musiała ona być parzysta. W przeciwnym wypadku, ktoś z obecnych mógł nie dożyć następnych świąt.

W dzień wigilijny, od samego świtu młodzi płatali śpiącym mieszkańcom wsi psoty i figle. Najczęściej byli to chłopcy. Zdarzało się, że rozbierali wóz lub sanie na części, które po cichu zanosili na dach chałupy lub stodoły i tam je montowali. Na dach wyciągali także pozostawione na podwórzu narzędzia.

Do porannych zwyczajów należało malowanie wapnem szyb w oknach, gdzie mieszkały panny. Rysowano na drzwiach i ścianach domów przeróżne figury przedstawiające ludzi, psy czy konie, czyli tzw. dziady.

Współcześnie w naszym regionie nie praktykuje się już takich zwyczajów. Dziś Wigilia jest dniem powagi, wyciszenia i wytężonej pracy, aby zdążyć z przygotowaniem świątecznej kolacji.

Dania tradycyjne na wigilijnym stole

Potrawy zagłębiowskiej kolacji wigilijnej posiadają swoją symbolikę i często odległą genezę. Wśród wigilijnych zagłębiowskich potraw dawniej znajdowały się: kasza jęczmienna z „siemieniatką” − mlekiem wyciskanym z siemienia konopnego lub rzadziej lnianego, kasza z grzybami, kluski tatarczane z makiem, czyli tzw. płatki, groch okrągły i fasola, kapusta z grzybami i/lub grochem, kartofle, suszone i ugotowane śliwki oraz gruszki, chleb i strucle z miodem, kwaśne, czyli garusek ze śliwek suszonych podawanych z grochem lub fasolą, rzadziej zaś z ziemniakami, kluski pszenne z makiem − makiełki.

Liczba potraw musiała być nieparzysta: trzy albo siedem, uzależniona z pewnością od zamożności rodziny.

Z czasem jadłospis został urozmaicony o śledzie i ryby, sałatki jarzynowe i inne. Obecnie potrawy serwowane na naszych wigilijnych stołach różnią się od tych z XIX wieku. Mamy większą dowolność, jedni podają dwanaście, a drudzy siedem, dziewięć lub trzynaście potraw. Najczęściej jadamy ryby (przeważnie karpie lub śledzie). Prócz ryb zagłębiowskie gospodynie przygotowują m.in. zupę grzybową lub barszcz czerwony z uszkami, a także kluski z makiem, łazanki z kapustą, kapustę z grzybami i grochem, kompot z suszonych śliwek bądź innych owoców oraz ziemniaki i pierogi.

W Zagłębiu wieczerzę wigilijną można zacząć zupą z suszonych grzybów. To pierwsze danie, potem na drugie pieczone ziemniaki postne posypane zieleniną, kapusta z całym grochem, czasem z grzybami. Do tego ryba - śledź sam albo w sałatce, karp w galarecie albo pieczony z ziemniakami.

Pasterka

Pójście na Pasterkę, pieszo i nierzadko do odległego kościoła, było finalnym i nieodłącznym komponentem dnia wigilijnego. W oczekiwaniu na Pasterkę śpiewano kolędy. Dziewczęta miotłą wypędzały z izby chłopaków i przystępowały do wróżb zapowiadających, która z dziewcząt pierwsza wyjdzie za mąż. Najpopularniejsza wróżba polegała na tym, iż wpuszczano do izby gąsiora. Panny otaczały go kołem i czekały cierpliwie, którą z nich skubnie jako pierwszą.

Przed wyjściem z domu na pasterkę gospodarze szli do sadu i tam potrząsali drzewami mówiąc: „wstańcie drzewka, rodźcie i na pasterkę msze pójdźcie. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku.

Zagłębiowscy Herodzi

Dzień św. Szczepana rozpoczynał czas kolędowania, który trwał aż do 6 stycznia. W tym czasie w różnych częściach regionu można było spotkać pastuszków i kolędników. W latach 30-tych XX w. chodzono z szopką wykonaną z drewna lub tektury ze słomianym dachem, w której umieszczano figurki Marii z Dzieciątkiem, Józefa, Pastuszków i Trzech Króli.

Najliczniejszą grupą kolędniczą w Zagłębiu byli tzw. Herodzi. Byli to mężczyźni przebrani w kostiumy wykonane z kolorowego papieru. Chodząc po domach, odgrywali scenki z przypowieści o królu Herodzie. W skład grupy wchodziło 12 osób. Od Nowego Roku wszystkie domy odwiedzali z kolei Trzej Królowie, czyli nieco starsi chłopcy, którzy za wyśpiewane kolędy i wygłoszone rymowanki otrzymywali pieniądze lub wódkę.

Zgodnie ze zwyczajem, kolędnicy za śpiewanie kolęd otrzymywali drobne upominki – najczęściej były to słodycze lub drobne pieniądze. W okolicach Siewierza za podarki dziękowano mówiąc: „Bóg wam zapłać gospodarzu za kolędę, i wam także poni gospodynio, Bóg zapłać, w polu, w sadzie i na roli niech Pan Bóg scęści! Niech wam kozda krowa ceber milka daje, niech wam kozda kokota po trzy jaja niesie. Świnie, krowy i jagnięta by się chowały, a zdrowe były. Gospodyni, gospodarzowi i dziatkom zdrowie daj Panie, niechajze kozdy od Pana Jezusa łaski doznaje, bydlarz i dzieucha, koniarz i pastyrka, by was słuchali a przy zdrowiu byli.”

Współczesne wigilie

W Zagłębiu Dąbrowskim starano się by liczba potraw była nieparzysta. Ich liczba była zależna od zamożności gospodarczy i wahała się od trzech do dziewięciu potraw. Dzisiaj głównie występuje 12 potraw na pamiątkę liczby apostołów bądź liczbę miesięcy w roku. Powszechne dzisiaj przekonanie, że na stole wigilijnym powinno znaleźć się 12 potraw na mocy świątecznej tradycji, znajduje miejsce również w świadomości mieszkańców Zagłębia. Nieobcy Zagłębiakom będzie zestaw obejmujący zupę grzybową, barszcz, uszka z grzybami, karpia, śledzie, kapustę z grochem i grzybami, pierogi, kompot z suszu, makówki itp. Tylko w niektórych domach przygotowuje się również tradycyjną siemiatkę (bądź siemieniatkę) z kaszą jaglaną.

Wigilia przestaje być świętem wyłącznie rodzinnym, celebrowanym w gronie najbliższych osób, nabiera szerokiego, społecznego wymiaru. Przyjęły się wigilie w miejscu pracy, od lat organizuje się wigilie dla ubogich, wigilie organizowane są dla innych dużych grup społecznych.

Zbiorową wigilię dla swoich członków połączoną ze śpiewaniem kolęd organizuje od lat Zespół Pieśni i Tańca PKZ „Gołowianie”. Wyjątkowo w tym roku, z oczywistych powodów związanych z pandemią wigilia ta nie odbędzie się.

Opracowanie: Małgorzata Kurtyka